Aromat:
Jak sama nazwa wskazuje Apricot - morela. I tu zaczynają się schody, gdyż jedni tę morelę czują, inni nie za bardzo. Ja po otwarciu i pierwszym zażyciu wyczułem ją od razu - jak widać tabaka nie stępiła mego węchu. Oprócz tej lekko stłumionej moreli czuć mentolowe zacięcie tego produktu. Nie ma to jak połączenie mentolu i owocu. Generalnie rzecz biorąc przyjemny aromat, choć w moim odczuciu mentol jest ciut za mocno wyeksponowany.
Zmielenie:
Mamy do czynienia z niemieckim wyrobem, tak więc dostajemy wilgotny, ciemnobrązowy proszek o dość grubym zmieleniu (bardzo podobnym do zmielenia Ozony Spearmint). Zauważyłem także, że tabaka ta lubi zbijać się w grudki, czasami całkiem pokaźne.
Tabakierka:
Gustowna czerń, zmodernizowany wygląd i kontrastujący biały, gotycki napis - czyste piękno. Połączenie prostoty wykonania z kunsztownym zdobieniem. Efektu dopełnia złoty napis "Apricot" i gwiazdki tej samej barwy. Tabakierka wykonana z dobrej jakości plastyku, ładnie leży w kieszeni za sprawą zaokrąglonych kantów. Ogółem rzecz biorąc porządny wyrób.
Podsumowanie:
Bardzo dobra tabaka, intrygujący aromat, duża dostępność i ogromna moc. Przez wielu otaczana swoistym kultem, dla innych jest synonimem słowa tabaka, a dla mnie to po prostu wyrób, którego trzeba choć raz spróbować, żeby móc o sobie mówić per "tabacznik".